Sytuacja na światowym rynku w ubiegłym roku nie miała się najlepiej. Oprócz pandemii Covid-19 znaczący wpływ na funkcjonowanie wielu zakładów, w tym, w szczególności tych z branży motoryzacyjnej, miały również wzrosty cen za surowce oraz zakłócenia w dostawach. Co prawda może i patrzymy z małą dozą nadziei na takie rozwiązania, jak te związane z dostawami półprzewodników, jednak jeżeli chodzi kadrę produkcyjną, to wciąż zauważa się pewne niedociągnięcia. Wiele osób kładzie ogromny nacisk na wzrosty wynagrodzeń, a to przekłada się na duże ubytki w pozyskiwaniu wysoko wykwalifikowanych fachowców oraz kadry produkcyjnej. Na domiar złego wszystkim przyszło żyć w czasach inflacji, która zalewa kraje Europy, niczym powódź i raczej nie prędko przyjdzie nam się z niej uwolnić.
Dla każdego na pewnych warunkach
Jednym z lepszych pomysłów obecnych rządzących było uaktualnienie, czy też znowelizowanie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, oraz ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, która wprowadza, tzw. ulgę na robotyzację. Automatyzacja ma bowiem przyczynić się do znacznego wzrostu produktywności, a co za tym idzie, również konkurencyjności przedsiębiorstw. Mimo iż w Polsce wciąż nie widać za bardzo poprawy w tym zakresie, to coraz więcej przedsiębiorstw z wielu branż decyduje się na zakup kolejnego robota do firmy. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że ta inwestycja może się zwrócić.
Przez 5 lat, bo do 2026 roku każdy – zarówno podatnicy PIT i CIT – kto zgłosi swoją kandydaturę o ulgę na robotyzację, będzie miał możliwość odliczenia 50% kosztów, jakie poniósł na rzeczoną inwestycję. Co ciekawe te osoby, będą miały również prawo do tego, aby dodatkowo odliczyć 50% wyżej wymienionych wydatków od podstawy opodatkowania. Niemniej jednak, aby skorzystać z ulgi, trzeba wziąć pod uwagę to, że konieczne będzie udokumentowanie odpowiednich kosztów, związanych z robotami. Do odliczenia można zaliczyć:
-
urządzenia BHP,
-
szkolenia pracownicze,
-
zakup nowego sprzętu lub leasingu finansowego nowych robotów,
-
zakup oprogramowania i osprzętu, np. sterowników, czy czujników ruchu.
Bez robota, to nie robota
Kluczem do rozwiązania takich problemów, jak braki w kadrze produkcyjnej oraz podniesienie efektywności i elastyczności produkcji, może być właśnie automatyzacja. Zautomatyzowanie produkcji, czyli wykorzystanie robotyzacji i cyfryzacji, może przyczynić się do wzrostu produktywności pracowniczej. Roboty bowiem odciążają pracowników fizycznych, dzięki czemu można ich oddelegować do innych prac, zwiększając tym samym produktywność i podnosząc jakość pracy właśnie. Nic więc dziwnego, że tak wiele firm decyduje się na zakup nowego robota. Bardzo dobrze prezentują to wyniki badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), który potwierdził, że inwestycja w stanowiska zrobotyzowane przyczyniła się do stabilizacji jakości oraz utrzymała dotychczasowy poziom zatrudnienia – dane dotyczą aż 80% przypadków badanych firm.
Takie roboty to również gwarancja na poprawę bezpieczeństwa pracy. Obsługa robota ze stanowiska zrobotyzowanego jest bowiem dużo bezpieczniejsza, niż wykonywanie tych samych czynności za pomocą rąk. Czy ulga na robotyzację jest zatem dobrym rozwiązaniem? Opinie są podzielone, niemniej jednak takie rozwiązania dają naprawdę wiele możliwości. Robotyzacja i inwestycja w stanowiska zrobotyzowane wcale nie musi wiązać się z koniecznością masowego zwalniania pracowników – ktoś w końcu musi sterować tymi wszystkimi urządzeniami. Po to są właśnie szkolenia, które umożliwiają zwiększenie własnych kwalifikacji zawodowych i umiejętności.
Nowelizacja ustaw oraz nowa ulga na roboty ma co prawda dość szeroką definicję, dlatego warto zapoznać się z katalogiem aktualnie obowiązujących pojęć, które się z nią wiążą. Niemniej jednak roboty są naszą przyszłością, dlatego warto w nie inwestować. Ulga ta, w połączeniu z ulgą badawczo-rozwojową B+R, tworzy do tego bardzo dobry fundament.